Jest to jeden z wpisów do publikacji którego zbieram się praktycznie od początku istnienia tego bloga. Temat jest mi bardzo bliski – tak, zajmuję się sprzedażą używanych samochodów. Jednak zawsze był i jest dla mnie to tylko i wyłącznie sposób na dodatkowy zarobek. Nie sprzedaję zbyt wielu aut – jest to zaledwie kilka sztuk rocznie, nie zbijam na tym nie wiadomo jakich kokosów. Jednak nie raz, nie dwa, handel autami pomógł nam przetrwać gorszy okres lub zarobić na dodatkową przyjemność. Zebrałam więc garść porad, które przydadzą się osobom, które chciałyby rozpocząć działalność w tym zakresie.
Zobacz też pozostałe artykuły z tej serii: Jak legalnie zarabiać na handlu samochodami używanymi? oraz Jak zarabiać na sprzedaży samochodów używanych? |
Gdzie szukać samochodów do dalszej odsprzedaży?
Wiadomo, że skoro chcemy zarobić na sprzedaży samochodu, to musimy go najpierw tanio kupić. Nie jest to proste w czasach, gdy ogłoszenia w Internecie pełne są odpicowanych „perełek” i prawdziwych „okazji”. Najlepiej znaleźć osobę, która nie ma czasu zająć się przygotowaniem auta do sprzedaży – wyczyszczenie, czasem naprawienie, przygotowanie zdjęć i ogłoszeń zajmuje sporo czasu, a nie wszyscy go mają i czasem chcą się szybko (ale liczą się z tym, że tanio) pozbyć swojego auta. Najlepiej szukać:
- w lokalnej prasie (ogłoszenia drukowane są pełne okazji),
- na aukcjach internetowych (sama kilkakrotnie wylicytowałam samochody za grosze na ebay.de ),
- rozglądając się wokół siebie – może akurat ktoś znajomy czy na przykład sąsiad chce szybko sprzedać auto,
- na licytacjach komorniczych (o których pisałam wcześniej tutaj),
- wystawiając własne ogłoszenia o chęci zakupu samochodów,
- szukając ogłoszeń samochodów uszkodzonych, które następnie zlecimy do naprawy (ale uwaga – tutaj trzeba się bardzo dobrze znać, łatwo bowiem można władować się w bardzo kosztowną i nieopłacalną naprawę),
- rozglądając się podczas wyjazdów zagranicznych (sama nie raz wróciłam z wakacji z samochodem, o czym pisałam kiedyś w komentarzu na blogu Jak Oszczędzać Pieniądze przy okazji podcastu „Tanie zwiedzanie świata” i wiem, że pomysł się spodobał :))
Gdzie sprzedawać?
Gdy już mamy nasze auto, trzeba je przyszykować, przygotować ogłoszenie i spróbować sprzedać. Gdzie?
- na platformach sprzedaży (otomoto.pl, olx.pl – uwaga, od niedawna pobierana jest opłata za wystawienie samochodu o wartości powyżej 5.000zł, allegro.pl, gumtree.pl)
- na serwisach ogłoszeń lokalnych (każde większe miasto ma swój serwis)
- oklejając auto ogłoszeniem z ceną i numerem telefonu (szczególnie jeśli danym samochodem często jeździmy)
Czy jest to opłacalne?
Jest to trudne pytanie i chyba w głównej mierze zależy od naszych predyspozycji. Jeśli mamy żyłkę do handlu, to może być to całkiem dobry interes. Trzeba wziąć jednak po uwagę fakt, że rynek jest dość mocno nasycony i trzeba mieć dobry pomysł na siebie. Skłamałabym, gdybym napisała, że jest to przyjemny biznes na którym można dorobić się wielkiego majątku. Sama kilkakrotnie miałam auta trudne w sprzedaży, które miesiącami czekały na klienta lub które sprzedałam wręcz ze stratą. Moim zdaniem należy przede wszystkim podchodzić do sprawy uczciwie (nie wciskać bubli i kitów) oraz nastawić się jak do każdej inwestycji (czyli założyć, że zainwestowane pieniądze mogą przepaść). Dodam jeszcze z własnego doświadczenia, że jest to biznes sezonowy (najlepszy okres na sprzedaż samochodów to kwiecień – wrzesień), odpowiedzialny (trzeba brać pod uwagę ewentualne roszczenia klientów) i szczególnie na początku może zajmować sporo czasu (wyszukiwanie okazji, przygotowywanie auta, ogłoszeń, rozmowy z potencjalnymi kupcami, itp.). A Ty – jak uważasz – da się zarobić na handlu samochodami używanymi?
Ps. Jeśli podoba się Tobie ten wpis i chcesz mnie na bieżąco obserwować, to polub mój profil na facebooku – obecnie nie mogę w to uwierzyć, ale mam już ponad 100 fanów 🙂
[facebook]
[facebook]
Dosyć ciekawy temat jednak dziś tych aut jest tyle że masakra. U nas powstało parę komisów jednak nie wszystkie przetrwały próbe czasu.
Rynek jest trudny, ale wciąż jest miejsce dla nowych firm. Z komisem jest gorzej, bo potrzeba dużo pieniędzy na początek, ale dorabianie sobie od czasu do czasu na pojedynczych autach jest moim zdaniem możliwe 🙂
Kazdy Twoj wpis jest coraz lepszy 🙂 Wiem o czym mowie, ponieważ sledze Twojego bloga już bardzo dlugo 🙂 Ostatnie wpisy czytalem po kilka razy, bardzo przyciagaja, masz swietny styl pisania, bardzo lubię zatracic się w czytaniu tego co udostepniasz 🙂 Pozdrawiam Cię ciepło i czekam na coś nowego tutaj 😉
Bardzo fajnie i przede wszystkim szczerze to napisałaś. Ale mysle ze z tym biznesem jest tak jak z innymi, jedym się opłaca innym nie. Wszystko zależy od wszczelenia się w rynek i przede wszystkim od predyspozycji bez nich nic nie zdziałamy. Poza tym trzeba dużo cierpliwości a nie wszyscy ja maja…na dzień dzisiejszy mysle ze najbardziej się to opłaca osoba, które w tym siedzą.
Dokładnie – jednym będzie się to opłacało, innym nie, grunt to odnaleźć się na rynku. No i cierpliwość, która jest kluczem do chyba każdego biznesu.
Najgorzej, że szpeców Januszów w Polsce mamy wielu i jest duża konkurencja.
Sprzedaż używanych aut oczywiście wciąż się opłaca, ale trzeba się trochę na tym znać. Chodzi mi o to, że trzeba wiedzieć, które auto należy kupić, aby sprzedać je z zyskiem.
Teoretycznie tak, ale moim zdaniem większym problemem jest nieprzewidywalność tego biznesu – czasem można kupić coś bez rewelacji i sprzedać z bardzo dużym zyskiem, a czasem auto wydaje się super – a okazuje się kompletną klapą i mamy z jego tytułu stratę. Niemniej sprzedaż aut wciąż się opłaca 🙂
Moim zdaniem opłaca się to jeszcze dlatego, że niewielu ludzi kupując „odpicowany” samochód, który w drodze do domu się rozsypie idzie z tym do sądu. Z reguły są to tanie samochody i każdy woli naprawić już to we własnym zakresie niż ciągać się po sądach i to jest błąd. Na pewno wielu z Was w swoim życiu kupiło samochód od handlarza cwaniaka, który po paru dniach jazdy już nie wydawał się taką igiełką :/ Jakby wtedy każdy z nas dochodził swoich praw może rynek wyglądał inaczej. Sam miałem przykład ze swoim (co mnie podkusiło żeby kupować to auto) Seatem Cordobą 95 r. parę lat temu. Samochód kupiłem od cwaniaczka w komisie za 6000 po czym przez pół roku musiałem do niego władować 3500. Dodam że w dniu kupna był super odpicowany i bez zarzutów. Okazała się, że padła skrzynia, sprzęgło, instalacja gazowa zaczęła wariować, a w silniku chyba zamiast oleju był sam moto doktor. Po pół roku dokładania silnik i tak nierówno pracował, a samochód z dnia na dzień zaczął się rozpadać. Postanowiłem go sprzedać. Domyślacie się, że zainteresowanie nie było za duże. Dodam, że nikogo nie oszukiwałem, każdy potencjalny kupiec był informowany o wszystkich znanych mi usterkach. Cena z miesiąca na miesiąc topniała 5000, 4000, 3500 aż wreszcie zjawił się on MIREK SUPER HANDLARZ. Koleś zaczął oglądać samochód i nie przeszkadzało mu, że jedynka ciężko wchodzi, i silnik sam skacze na obroty powyżej 4 tysięcy. Pan zapytał się gdzie jest owiewka z przodu, czemu lusterko jest pęknięte i czy schowek się dobrze otwiera. Samochód spotkałem 2 tygodnie później na sąsiednim osiedlu. Okazało się, że Mirek pogonił go nowemu właścicielowi za 4000 (ode mnie kupił za 3000) i jedyne co przy nim zrobił to odpicował, kupił plastikowe elementy żeby wyglądało na kompletne. I tak zarobił powiedzmy 900 zł a samochód jak nierówno pracował tak dalej nierówno pracuje. Sorry za mój wielki wywód ale tak właśnie widzę w Polsce rynek handlarzy. Zarabiasz jeśli nie masz sumienia i wciskasz ludziom kit albo jeśli super się znasz i faktycznie kupujesz po okazyjnej cenie sprawne samochody. W tym biznesie nie da się być średniakiem. Dziękuję Dobranoc 🙂
są różni sprzedawcy samochodów – moim zdaniem warto jednak być uczciwym i informować klientów o wszystkich usterkach. Można wówczas liczyć na polecenia i powracających klientów
Zle Pan trafil!!! Sa różni sprzedawcy i różni kupujący. Ludzie najczesciej nie znaja sie kupując auto i nie wiedza gdzie zajrzec i co sprawdzic zeby cokolwiek dowiedziec sie o aucie. wierzą sprzedawcy i kupują to co im wcisnał.a prawdziwy sprzedawca nawet auto takie powinien pokazac w kanale od dołu pokazac czy są wycieki powiedziec czy bylo lakierowane czy ma szpachle jaka grubosc lakieru to idzie sprawdzic szujnikiem lakieru i okreslic czy byl duzy wypadek czy jakas stluszka czy poprsotu ktos wczesniej jezdzil i niefortunnie na parkingu kogos lub słupek obszurał a pozniej lakierował i jest podwojna grubosc lakieru a nie szplachla. moim zdaniem trzeba patrzec na sprzedawcow jakie maja podejscie. jesli sprzedawca ci oferuje pokazanie auta na kanale i przejechanie czujnikiem lakieru i mozliwosc przyjscia z wlasnym mechanikiem czy wpisze ci przebieg auta na fakture to znaczy ze niczego sie nie boi!
Mylisz sie czlowieku bo sam zwoze okolo 25 aut rocznie z zachodu i wybieram je jak dla siebie..rzecz w tym ze wiekszosc kupujacyxh w Polsce szuka. 10 letniego auta za okolo 15 tysi i zeby niebyl nigdzie nie malowany i mial max 140 tysi a nawet jak juz ma 140 tysi ale nie daj bog malowany jeden blitnik to juz jest zeosute i do dupy
już samo to że ktoś płaci 15 000 zł za 10 letnie auto jest debilizmem…jestem rzeczoznawcą i auto 10 letnie jest wart 7-10 tys zł……no cóż ale dlatego w tym biznesie można się dorobić właśnie na baranach np 25 auto kupionych za 7 000 a sprzedanych po 15 to jest coś…
Dobry biznes plan i wszystko dobrze się sprzeda
Za dużo jest już chyba samochodów na rynku, żeby aż tak bardzo się to opłacało. Chociaż widzę, że samochody się nadal sprowadza, więc ktoś je ciągle kupuje. I biznes się kręci.
Ktos napisal ze jest rzeczoznawca i auto 10 letnie jest warte 10000 zl ja sprzedaje takie po pol miliona ostatnio ferrari ff z 2012 roku i roznie jest z zarobkiem jezeli ktos chce handlowac samochodami po 10 tysi to niech nie liczy na 100 procent zysku